piątek, 5 października 2012

Naiwne wyobrażenia, czyli co chciałam zrobić podczas ciąży...

Wydawało mi się wcześniej, że w ciąży to można tyle fajnych rzeczy zrobić... Szczególnie jak się siedzi w domu, a ja - z racji na ciążę zagrożoną - siedzę w zasadzie od samego początku.

Wydawało mi się, że się przez ten czas będę dokształcać, że pouczę się języków, że przeczytam nie wiadomo ile książek. No ale rzeczywistość moje plany rewiduje. 

Na początku w ogóle żadna książka nie pasowała do moich rąk. Strony nie mogłam przeczytać. I to wcale nie za sprawą jakiś przykrych dolegliwości ciążowych, bo te - na szczęście - mnie w zasadzie ominęły. Ale czytać nie dawałam rady. Żadna książka mi się nie podobała. O nauce nie było tym bardziej mowy...
Później jakoś z czytaniem się polepszyło, choć żadnych rekordów czytelniczych bić mi się nie udaje. A szkoda, bo już później chyba nigdy tyle czasu na czytanie nie znajdę ;-)

W którymś momencie postanowiłam też się doszkolić z zakresu gotowania. Na początku też nie miałam na to ochoty, ale wreszcie właściwy moment nadszedł. Znalazłam masę fajnych przepisów, nabrałam chęci... I co? Nietolerancja glukozy, konieczność przejścia na dietę cukrzycową. I o tych wszystkich pysznościach, które planowałam, mogę zapomnieć. Podobnie jak o realizacji zachcianek różnych - oczywiście ochota przychodzi mi tylko na to, czego jeść nie mogę ;-) 

Ale i tak jest super :-)

1 komentarz:

  1. Ja w tym czasie nadrobiłam zaległości w zakresie filmu. Oglądałam czasem po trzy - cztery dziennie, od klasyki polskiej i światowej po kiepskie horrory (wtedy bardzo mi się podobały).
    Z czytaniem podobnie jak Tobie też nie szło mi najlepiej. Ale po porodzie zapał wrócił...

    OdpowiedzUsuń